Dział ogłoszeń drobnych

Na blogu raczej cisza, co poradzić, wen wie swoje... Cóż, stale można mnie znaleźć bredzącą tutaj -> http://twitter.com/Hadrianka

Swoją drogą Twitter fajna sprawa. Polecam :)

piątek, 26 lutego 2010

Żyleta Ockhama

Istnieje zasada fizyczna, zwana brzytwą Ockhama, według której trzeba zawsze wybierać najprostszą drogę i ignorować bardziej zawiłe alternatywy, szczególnie jeśli nigdy nie będzie można ich sprawdzić. […] Fizycy nie twierdzą, że aniołowie i cuda nie istnieją. Może istnieją. Ale cuda – z definicji – są niepowtarzalne i dlatego niemierzalne eksperymentalnie. Stąd, zgodnie z zasadą brzytwy Ockhama, musimy je odrzucić (chyba, że znajdziemy mierzalny, powtarzalny cud, albo anioła).
Michio Kaku „Hiperprzestrzeń”


1.
Piwnica była ciemna i zawilgocona. Pod jedną ze ścian piętrzyła się sterta połamanych mebli. On kucał naprzeciwko, niemal wciśnięty w kąt. Dyszał ciężko i wydawało mu się, ze słychać to aż na ulicy, od której odgradzały go nie tylko ściany, ale i niewielki trawnik. Chciał uspokoić oddech, ale zagrożenie wciąż było realne. Fizycy, czego by o nich nie mówić, nie poddawali się tak łatwo.
Do pomieszczenia wskoczył kot. Był czarny i pod każdym względem zwyczajny. Tylko futerko miał bardzo puszyste i błyszczące. Miękko wylądował na wilgotnym, brudnym betonie. Usiadł przed skulonym w kącie mężczyzną, przechylił łebek i ziewnął rozkosznie.
Chłopak wstał niepewnie. Siedział wciśnięty w kąt tylko chwilę, ale i tak zesztywniał. Przeciągnął się ostrożnie. Posłał kotu zmęczony uśmiech:
- Dzięki.
Kot zmilczał.

2.
Szli zatłoczonym chodnikiem – wysoki, chudy mężczyzna o wąskich, głęboko osadzonych oczach i nieduży kot kroczący dumnie pośród spieszących się eleganckich ludzi. Na sklepowych witrynach pyszniły się kolekcje najlepszych projektantów. Porządna dzielnica, ot co. Mężczyzna niezbyt tu pasował. I bynajmniej nie był zadowolony, że jego poplamione jeansy i przymały t-shirt tak rzucają się w oczy. Ale nie miał innego wyjścia. Sądząc po kierunku, w którym pobiegli fizycy, kobieta, której szukał była gdzieś tutaj.
Przy najbliższej przecznicy kończyły się kamienice ze sklepami na parterze, a rozpoczynał rząd wieżowców. Na ścianie najbliższego zawieszono ogromną reklamę. Rudy mężczyzna odziany w skóry, trzymający w rękach gitarę elektryczną reklamował swoja najnowszą płytę.
Heterozy, pomyślał chudzielec i splunął. Nie znosił tego typa. Wszyscy go tu uwielbiali. Nawet fizycy.

3.
Jest! Wychodziła z niewielkiego parterowego domku. Ubrana w ultraobcisłą, krwistoczerwoną sukienkę przyciągnęła wzrok każdego osobnika płci męskiej w najbliższej okolicy, a myśl o niej nie opuszczała pewnie nawet Fizyków. Blond cizia jak się patrzy, pieprzona Żyleta.
Zadecydował, ze poczeka na nią w środki, poza wszystkim powinno tam być bezpieczniej. Kot nie miał nic przeciwko, generalnie przez większość czasu po prostu obserwował, z drobnymi przerwami na okazjonalne ratowanie mu tyłka.
W mieszkaniu Żylety było czysto i schludnie. Jak dawno nie byli w podobnym miejscu? Rozsiadł się na kanapie w biało-czarne paski, nie bacząc na to, że może ją pobrudzić.

4.
Zdrzemnął się, nie słyszał jak wróciła. Obudziło go dopiero chrząknięcie. Podniósł wzrok. Stała z założonymi rekami, z cierpką miną, oparta o framugę.
- Higgs jak mniemam?
Wstał, zbolały:
- Owszem.
- Spodziewałam się, ze w końcu przyjdziesz. Od takich jak ty nie sposób się uwolnić.
- Pomóż mi.
- Niby jak?
- Przekonaj Fizyków.
Roześmiała się gorzko.
- Neutralinom pomogłaś!
- Ja im co najwyżej nie szkodzę. Poza tym radzą sobie same. A jeśli ktoś wie, gdzie są, to Kot - wpiła błękitne spojrzenie w myjące się zwierzątko. To odpowiedziało nonszalanckim błyskiem zielonych ślepi.

5.
Szedł za kotem w nadziei, że zaprowadzi go do nieuchwytnych Neutralin. Odchodzili od schludnego centrum, coraz węższymi uliczkami i labiryntem zaułków zdążali w stronę mniej zaludnionych, magazynowych części metropolii. W koncu weszli pomiędzy ogromne blaszane hale. Pustka aż przejęła go dreszczem.
Kot miauknął.
Podmuch poruszył włosami Higgsa. Przed nim truchtał w miejscu czarnoskóry, bardzo szczupły mężczyzna w czerwono-szmaragdowym stroju. Po chwili dołączyli do niego inni, podobnie, niewidoczni gdy biegli, niezatrzymujący się ani na moment.

6.
- Musisz biec - mówił Kiverbaibagla.
- Ale Fizycy właśnie chcą, żebym biegał. Żebym biegał i się z kimś zderzył - tłumaczył Higgs.
Truchtający Murzyni spojrzeli po sobie.
- Bądź jak woda – powiedział jeden z nich, jakby coś sobie przypomniał.

7.
Nie wiedział, czy jest jak woda, ale wiał przed Fizykami najszybciej jak potrafił. Lekko zakręcająca ulica była na szczęście pusta. Czuł, że dostaje zadyszki, w boku odzywała się kolka… jeszcze kawałek, jeszcze kawałeczek, oni przecież też muszą się kiedyś zmęczyć! Już tylko…
Z zaułka wyskoczyła grupka rozczochranych neutronów.


Koniec.


W rzeczywistości neutralina poruszają się bardzo wolno. Ale co poradzić, wen dyktator wie swoje... =.='

Brak komentarzy: