Dział ogłoszeń drobnych

Na blogu raczej cisza, co poradzić, wen wie swoje... Cóż, stale można mnie znaleźć bredzącą tutaj -> http://twitter.com/Hadrianka

Swoją drogą Twitter fajna sprawa. Polecam :)

czwartek, 6 marca 2008

Hakunamatata, póki jeszcze możemy

Hakunamatata, póki jeszcze możemy




Delikatny wiatr muskał jasnozielone liście otaczających dziedziniec drzew. Niewielkie ptaszki śpiewały jak najęte, a kilka kotów wylegiwało się w bijących z przestworu błękitnego nieba promieniach wiosennego słońca. Idylla ta nie trwała jednak wszędzie. W pustawym, jakby przeniesionym z nieużytkowanego mieszkania pokoju na środku, nieco pod kątem stało ciemnobrązowe, staroświeckie biurko, a na nim lampka o kloszu z ciemnozielonego matowego szkła. Naprzeciwko okien wychodzących na dziedziniec, teraz w większości otwartych znajdowały się proste drzwi z jasnego drewna, zupełnie niepasujące do utrzymanego w ciemnych brązach pokoju. Po lewej, w kącie stał zdezelowany fotel o wysokim oparciu i finezyjnie giętych podłokietnikach. Z ciemnozielonego, przetykanego złotą nicią obicia nie zostało nic więcej niż szara szmata.

- Nienawidzę ich! Nienawidze, nienawidze, nienawidze! – Siedział na parapecie otwartego, ogromnego okna i darł się w niebogłosy, co i rusz popadając w histeryczną nutę. Tak jak teraz, kiedy jego twarz wykrzywił grymas z trudem powstrzymywanego płaczu. Niezbyt pasował do szczupłego, pociągłego oblicza o mocnych męskich rysach. Brązowe włosy miał w jeszcze większym nieładzie niż zazwyczaj. Pomiędzy połami rozpiętej ramoneski szybko unosiła się i opadała naga pierś.

- Przesadzasz… – mruknął drugi z mężczyzn, wysoki, blady i niemal anorektycznie wychudzony. Siedział na oparciu fotela i zdawał się być kompletnie nie zainteresowany czyjakolwiek nienawiścią.

- Nie! Nie przesadzam! To jest bezczelność, chamstwo i drobnomieszczaństwo! Złożę-

- Pata, pata, pata, pon… - dobiegło z głośników przenośnej konsoli chudego.

- Złoże skargę! – kontynuował jeszcze głośniej.

- Składaj, składaj, życie zweryfikuje…

- Ta, zweryfikuje, zweryfikuje, wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że ten cały syf to jej robota!

***

- …ej robota!

Drzwi zza których dobiegały wrzaski otworzył oczywiście kopniakiem, podkuty bucior wybił w miękkim drewnie kolejny odcisk fragmentu podeszwy.

- Witajcie, bracia! – Wydarł się od progu tym samym tonem, którym musztrował wojsko.

- Cześć Va… Pata, pata…

- No nie, Slim, ty wciąż w to grasz?! Nieważne! Zar, ty wiesz może, co to jest?! – Wyciągnął w stronę siedzącego na parapecie brata jakąś kartkę. Była mniej więcej formatu A4 i w całości pokryta jakimiś tabelkami, przy tym różowa, co wyjaśniało, dlaczego Va trzymał ją w dwóch palcach i na dodatek przez rękawiczkę. Oczywiście czarną i skórzaną, podobnie jak reszta jego stroju, za szczególnym uwzględnieniem płaszcza.

- TRD-TWS-CD893615D załącznik KCF54… - wydukał Zar. Cos drgnęło w jego twarzy. – Skąd to masz?

- Jakieś babsko przyniosło – Va aż się wzdrygnął. Powszechnie było wiadomo, że jedynymi kobietami, jakich ten odziany w skóry woj się nie boi są dwumetrowe zakute w zbroje babochłopy. Z tego względu, że wysłał je wszystkie na wysunięte placówki.

- I widzisz?! – wydarł się Zar w kierunku Slima – widzisz? Nawet tutaj to dotarło!

- Wciąż nie rozumiem, co ci w tym przeszkadza?

- O czym wy gadacie?! – Zapytał Va rozsiadając się na biurku.

Zar zwiesił głowę:

- Pamiętasz jak wymyśliłem głupotę?

- A kto by nie pamiętał?! Ciągle się chwaliłeś, jaki to z ciebie geniusz!

- Myliłem się.

- Bynajmniej – wtrącił Slim. – Stworzyłeś głupotę, a ona wyewoluowała tworząc najstraszliwszą zarazę ever. Chyba o to chodziło?

- To nie ja ją wymyśliłem, tylko oni! Nienawidzę ich!

- Najstraszliwsza zaraza ever?! Mowa o tych żałosnych, zniewieściałych typkach, co to „są wrażliwi i nikt ich nie rozumie i nikt ich nie kocha”?! – Va aż wzdrygnął się na samą myśl.

- Są tylko konsekwencją… Chodzi o-

Dziewczyna wpadła do pokoju jak szarowłosa burza. Ubrana jak klasyczna gotka trzymała w urękawiczonej dłoni plik papierów zatrważająco podobnych do tego, który zgniótłszy w kulkę Va posłał właśnie przez otwarte okno prosto na rozsłoneczniony dziedziniec.

- Gadać! – Wrzasnęła – który skurwiel wymyślił socjalizm?!

Poznań 3-4 marca 2008

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Okej, to było dziwne, ale zabawne xD z pointa(któą nazywam ostatni tekst) po prostu rozbrajająca :D

hevs pisze...

Dzięki, starałam się :)

Anonimowy pisze...

Oj, tak, patapon rządzi! Wszyscy to wiedzą!
Boże! Jakież to jest genialne! Cudowne! ^^ Gdybym mogła, połowę tekstu powstawiałabym sobie do sygnaturek na forach ^^ A poważnie - mogłabym? Np. "najstraszliwsza zaraza ever" albo "który skurwiel wymyślił socjalizm?!"? Bo to po prostu genialne!
Z poważaniem i uwielbieniem
Strzyga

hevs pisze...

Przeraża mnie nieco ilość zachwytów... no, ale do sedna (;
Co do używania w sygnaturkach (i to tyczy wszystkich)- proszę bardzo, tylko podaj tytuł i link :)

Anonimowy pisze...

Nie no, oczywiście, że podałabym tytuł! Coś się autorom od życia należy, skoro już pozwalają na wykorzystywanie swojej twórczości ;) Dziękuję bardzo
Strzyga